Dlaczego się boję?

Każdy z nas chętnie sięga po rzeczy przyjemne, na ogół wolimy to co sprawia radość, daje nam komfort, jest to w jakimś sensie logiczne.

Staramy się na ile to możliwe unikać rzeczy nieprzyjemnych. A jak można to odnieść do lęku?

Dowiedziono, że każdy człowiek odczuwa w swoim życiu lęk, nie da się przeżyć życia w którym bylibyśmy lęku pozbawieni,

choć jak obserwuje u moich pacjentów, często obwiniają się o to, że lęk czują (to zupełnie niepotrzebne).

Niektórzy wycofują się z działania pod wpływem odczuwania lęku, tkwią we własnym zahamowaniu,

niestety wzmacniając tym samym lęk, który odbiera im sprawczość, sprawiając że ich nastrój się gwałtownie obniża.

Co powinienieś wiedzieć o lęku?

Lęk pojawia się wówczas gdy nie istnieje bezpośrednie niebezpieczeństwo (jako sytuację bezpośredniego niebezpieczeństwa rozumiem na przykład to,

że sensownie jest bać się biegnącego w twoją stronę tygrysa; ale odczuwasz wówczas strach, nie lęk, bo ten tygrys jako z natury drapieżne zwierzę może wyrządzić Ci krzywdę, strach pozwala wówczas podjąć akcję ucieczki lub/oraz wezwania pomocy).

Lęk natomiast jest reakcją na to co sobie wyobrażamy negatywnego na temat danej sytuacji, jest tu więc spore pole do popisu dla naszej wyobraźni.

I tak można bać się, a więc odczuwać lęk:

- przed zmianą pracy (bo to nowa sytuacja, w której będzie trzeba stawić czoła jakimś wyzwaniom, poznać czyjeś oczekiwania, zmierzyć się z tym co z tego wyjdzie, lęk nasila oczekiwanie tzw. czarnych scenariuszy),

- o to czy coś złego nie stanie się ukochanej osobie, gdy jest daleko od domu lub paradoksalnie w pracy/gdziekolwiek, skutkiem czego będzie wymuszanie kontaktu telefonicznego, który ma zapewnić, że wszystko jest w porządku,

- przed kontaktami z innymi ludźmi (bo przecież ktoś może Cię wyśmiać/coś sobie pomyśleć/ocenić negatywnie/.......).

Problemy narastają gdy lęk ogranicza codzienne funkcjonowanie, sprawia, że ktoś zaczyna radzić sobie gorzej z czymś co wcześniej nie stanowiło dla niego takiej trudności, np. wychodzenie z domu, kontakty z przyjaciółką, pisanie pracy licencjackiej, szukanie pracy. Lęk może rozrosnąć się do tego stopnia,

że można bać się odczuwania lęku (rozpoznajesz mechanizm ,,błędnego koła?'') i pozostawać niezdolnym do efektywnej pracy lub efektywnego wypoczynku, a więc tkwić w wiecznym napięciu, co bardzo obciąża ciało. Lęk jest generalnie doświadczeniem mocno odczuwalnym w ciele, tzw. trzeźwe myślenie jest wówczas prawie niemożliwe, bo jak myśleć ,,spokojnie'' gdy przeczuwa się, że coś złego zaraz się wydarzy? Lęk w ciele może manifestować się poprzez napięte mięśnie, pocące się dłonie, szybkie bicie serca, mdłości a ich interpretacja może być kolejnym powodem do lęku (,,zaraz umrę'', ,,dzieje się coś złego z moim zdrowiem'').

Obezwładniona przez lęk żona/mąż może irytować swoją drugą połówkę, bo ta nie rozumie co się dzieje (,, czemu nie umiesz się wyluzować? skończ z tym wreszcie''), podczas gdy ,,lękowy partner'' czuje się niezrozumiany a może i tłumaczy sobie to w ten sposób, że to brak miłości. Nie muszę chyba tłumaczyć

jaka to trudna sytuacja dla związku. Duże natężenie lęku upośledza wówczas funkcjonowanie, przeżywane wówczas emocje są dużo silniejsze i nieadekwatne w stosunku do tego co się realnie wydarza. Można się wówczas czuć przytłoczonym, tak jakby była to sytuacja bez wyjścia.

 

Co może pomóc ograniczyć lęk?

- przyjrzenie się tempu życia (czasem warto zrobić to pod okiem psychologa, z tego co obserwuje w moim gabinecie pacjentom trudno jest dostrzec

- to że są w stanie permanentnego przebodźcowania),

- aktywność fizyczna (najlepiej taka, która sprawia przyjemność, w trakcie której zapominasz że się męczysz),

- dobrej jakości sen,

- dobrej jakości relacja,

- atmosfera bliskości, akceptacji, różne doznania sensoryczne np. masaż, kąpiel,

- wiedza, że lęku nie powinno się wzmacniać unikaniem (nie robieniem czegoś dlatego że się boisz),

- poszukiwanie w kontaktach z innymi bliskości i zaufania, unikanie izolowania się od innych, które w pierwszym odruchu lęk może sugerować